Dwa oblicza Pogoni

Przez 40 minut Pogoń walczyła jak równy z równym z Unią Racibórz.

Ekstraliga kobiet, 03.09.2011 r. godz. 11.00
Pogoń Women Szczecin - Unia Racibórz 1:3 (1:1)
Sinka 7 - Chinasa 44, Chudzik 64, Tarczyńska 67

Czerwona kartka: Pożerska

Pogoń: Piotrowska, Proposina, M. Kowalik, Siwińska, Kaźmierczak, Pałaszewska, Barlewicz, Kasperska (Zdunek), Balcerzak (Żyła), M. Sinka (J. Kowalik), Z. Sinka (Preś)

Unia: Antończyk - Konsek, Mika, Pawlak, Landeka (83 Sosnowska), Chudzik, Bojdova (69 Leśnik), Pożerska - Żelazko - Chinasa (84 Balog), Tarczyńska (84 Wiśniewska)

Mecz Pogoni z Unią zapowiadał się niezwykle ciekawie. W ubiegłym roku na inaugurację ligi Pogoń jako beniaminek niespodziewanie pokonała Unię 1:0. Dodatkowo sobotni mecz był debiutem na ławce trenerskiej Andrzeja Jasińskiego, jako samodzielnego szkoleniowca Mistrzyń Polski. Mecz bardzo dobrze rozpoczął się dla gospodyń, gdyż w 7. minucie prowadzenie dla nich zdobyła Zsuzanna Sinka. Jednak po okresie dobrej gry ze strony Pogoni brak komunikacji między Jolantą Siwińską i Anitą Piotrowską wykorzystała Chinasa i na przerwę piłkarki schodziły z rezultatem 1:1.

Widzieliśmy dwa oblicza Pogoni. Jedno to do 40. minuty, kiedy realizowaliśmy perfekcyjne nasze założenia, które przez cały tydzień ćwiczyliśmy, czego skutkiem było prowadzenie 1:0 i mało sytuacji bramkowych ze strony Unii Racibórz. Niestety zabrakło konsekwencji, żeby grać tak przez pełne 90 minut – mówił trener Pogoni Mariusz Misiura.

W drugiej połowie czerwoną kartkę otrzymała Patrycja Pożerska i to chyba zbytnio rozluźniło piłkarki Pogoni. Unia była zespołem bardziej zdeterminowanym i walecznym. Skutkiem tego była bramka Natalii Chudzik, która wykorzystała świetne podanie Anny Żelazko. Chwilę później wynik ustaliła Agata Tarczyńska. Pogoń po straconej bramce postanowiła zaryzykować i przejść na grę dwiema zawodniczkami w ataku, ale wtedy właśnie klasę pokazały takie zawodniczki jak Żelazko, Landeka czy Tarczyńska, które mając więcej miejsca w strefie środkowej potrafiły się długo utrzymywać przy piłce i stwarzać sobie sytuacje mimo gry w osłabieniu.

Nie ma co porównywać siły tych dwóch drużyn, bo każda zawodniczka z ławki Unii byłaby u nas podstawową zawodniczką. Cieszę się, że przez 40 minut byliśmy wymagającym przeciwnikiem dla Mistrza Polski i uważam, że tak dalej pracując i rozwijając się za jakiś czas będziemy w stanie podjąć walkę przez pełne 90 minut - podsumował spotkanie Mariusz Misiura.

Galeria