Ala Duszyk, FSA i jej rok

- Nauczyłam się, żeby po każdej kontuzji bardziej wzmacniać wszelkie mięśnie i stawy - przyznaje Alicja Duszyk.


To był piąty rok jej gry w piłkę nożną. Czego Alicja Duszyk nauczyła się zarówno w czasie ostatnich dwunastu miesięcy 2018 roku, a także w pięciu dotychczasowych latach swojej przygody z futbolem? W jakich rozgrywkach brała udział w ostatnim roku? Jak ocenia wyniki, jakie w tym czasie osiągnęła ze swoim zespołem oraz dlaczego nie gra już w Progresie Kraków tylko w Football Success Academy?

- Ubiegły rok przyniósł mi wiele emocji, zarówno tych przykrych, jak i radosnych - rozpoczyna rozmowę Alicja. Jak wszystkie piłkarki po ubiegłorocznej przerwie zimowej z utęsknieniem czekała na rozpoczęcie rundy wiosennej. Niestety inauguracja wiosennych rozgrywek odwlekła się dla niej w czasie. - Podczas ostatniego sparingu przed rozpoczęciem rundy rewanżowej skręciłam kostkę oraz mocno naderwałam ścięgno. Chodziłam o kulach przez kilka dni, a przez następne trzy tygodnie chodziłam na rehabilitację - wspomina. Kiedy miało być już wszystko dobrze na trzecim treningu po powrocie do aktywności odnowiła się jej kontuzja. - Byłam załamana myślą, że stracę pierwsze mecze w lidze i opuszczę drugi mecz w kadrze Małopolski. Postanowiłam ciężej pracować, by wrócić do pełnej sprawności. Nie grałam przez kolejne pięć tygodni i stopniowo wracałam do formy. Z moją drużyną zaczęłam grać w lidze dopiero w maju - wspomina pierwsze półrocze tego roku.

W połowie roku, w wyniku reorganizacji w dotychczasowym klubie, w którym grała - AS Progres Kraków, praktycznie z dnia na dzień rozwiązano sekcję żeńską a drużynie groził rozpad. - Jedna z naszych trenerek Joanna Kubisiak, która była z nami od początku powstania sekcji wraz z Panią kierownik Justyną Dudek postanowiły podjąć ryzyko i założyć własną akademię piłkarską szkolącą tylko dziewczęta. Wszystkie stanęłyśmy przed wyborem - szukać nowego klubu czy pozostać pod opieką znanej nam trenerki i kontynuować szkolenie pod szyldem nowej akademii Football Success Academy. Spośród około 80 zawodniczek, seniorek, młodziczek, a także żaczków, dosłownie tylko kilka z nich nie zdecydowała się na nową akademię. Dzięki temu oraz dużemu zaangażowaniu wielu osób powstał Football Success Academy - tłumaczy Alicja. Po powstaniu FSA do drużyny dołączył nowy trener Maciej Wejner. - To właśnie jemu zawdzięczamy dzisiejszy spokój w naszej grze, wiarę w swoje umiejętności i wolę walki - podkreśla jego podopieczna.

Od tego sezonu dziewczęta z AS Progres Kraków grają już jako Football Success Academy. Sprawdziło się powiedzenie „co nas nie zabije to nas wzmocni”, bo zawodniczki FSA uzyskują w nowych barwach jeszcze lepsze wyniki niż wcześniej w Progresie. Po rundzie jesiennej, nie przegrywając żadnego meczu, są wiceliderem w III lidze kobiet, gr. małopolska. - Odmienione przez nowego trenera, w nowych barwach, wystrzeliłyśmy jak z procy, zdobywając z meczu na mecz kolejne komplety punktów. Jakość w naszej grze była widoczna gołym okiem, nakręcała nas, a nasze wyniki mogły budzić tylko uznanie. Stałyśmy się czarnym koniem ligi, choć przed sezonem nie wiem dlaczego nazywano nas "beniaminkiem" - przyznaje Alicja Duszyk. Ona sama od tego sezonu gra na nowej pozycji. - Dostałam nowe zadanie i zostałam postawiona na pozycji środkowego defensywnego pomocnika. Była to dla mnie ciekawa zmiana, w szczególności, że ostatnie dwa sezony w klubie grałam na środku obrony. Spodobało mi się to i myślę, że już od pierwszych spotkań szło mi całkiem dobrze. Podczas dodatkowych treningów skupiałam się głównie na wykonywaniu rzutów wolnych i wykańczaniu rzutów rożnych. Dzięki nowej pozycji częściej pojawiałam się w okolicach pola karnego i oddawałam więcej strzałów na bramkę. Miałam tylko jakiś wewnętrzny opór przy strzałach lewą nogą - mówi bez ogródek.

Podczas jednego z jesiennych meczów doszło do ciekawej sytuacji. - Trenerka widząc jak przestrzeliłam bramkę zwróciła mi uwagę. Odpowiedziałam broniąc się, że „jest to lewa noga i nie ma czego oczekiwać”. Kilkanaście minut później dostałam dośrodkowanie i oddałam strzał lewą nogą. Tym razem trafny. Był to gol, dzięki któremu objęłyśmy prowadzenie. Moja trenerka z trybun zawołała ironicznie „aha, to ta, która nie umie strzelać lewą nogą...”. Ta sytuacja otworzyła mnie i zaczęłam częściej i bez kompleksów wykorzystywać lewa nogę - opowiada wspominając to jak grała jesienią.

Ala Duszyk w tym roku oprócz gry w klubie występowała również w reprezentacji Małopolski U16 oraz w mistrzostwach futsalowych. W lipcu brała udział w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Sosnowcu gdzie ze względu na swój wiek wystąpiła ostatni raz w kadrze województwa małopolskiego. - Na Olimpiadę jechałyśmy z wiarą na zajęcie wysokiego miejsca. Jednak ku mojemu zdziwieniu na boisku byłyśmy kompletnie inną drużyną. Niestety nie wyszłyśmy z grupy i musiałyśmy wrócić do domu w połowie całego turnieju. Myślę, że to doświadczenie skłoniło nas do wyciągnięcia wniosków na przyszłość. Pomimo wszystko zawsze będę mile wspominać te chwile, kiedy mogłam reprezentować kadrę Małopolski w tym wydarzeniu - mówi szesnastolatka. To było latem, natomiast wczesną zimą, bo na początku grudnia Football Success Academy wystąpił w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski U18 w futsalu, które odbyły się w Toruniu. Zakwalifikował się do nich po wygraniu turnieju eliminacyjnego w którym pokonał dwa inne krakowskie zespoły: AZS Uniwersytet Jagielloński oraz KS Prądniczankę.

- Na finałach MMP w futsalu dostałyśmy „grupę śmierci” w postaci TS ROW Rybnik oraz AZS UW Warszawa czyli klubów, które regularnie biorą udział w futsalowych zmaganiach w różnych kategoriach wiekowych. Pomimo rozegranego przez nas bardzo dobrego meczu z Rybnikiem niestety schodziłyśmy z parkietu jako pokonane 2:3. Kluczowy stał się dla nas mecz z AZS UW. Spotkanie rozpoczęłyśmy świetnie, już w drugiej minucie obejmując prowadzenie. Jednak w chwilę później został odgwizdany kontrowersyjny karny dla warszawianek, którego według nas nie było. To wypatrzyło wynik i podcięło nam skrzydła.  AZS UW bardzo dobrze radził sobie w obronie nie dając nam już strzelić żadnego gola. Duży szacun dla bramkarki, która obroniła naprawdę ciężkie sytuacje. Mecz zakończył się remisem i pozostało nam czekać na wynik ostatniego meczu naszej grupy. Niestety nie wyszłyśmy z grupy, ale nie poddałyśmy się i wygrywając pozostałe trzy mecze zajęłyśmy 9. miejsce w Polsce - przyznaje bez większego entuzjazmu.

Czego 2018 rok nauczył środkową pomocniczkę z Krakowa? - Podsumowując ten rok, uważam, że na pewno zdobyłam duże doświadczenie, nabrałam pewności siebie i uwierzyłam w swoje umiejętności. Wiem, że kluczowe jest przygotowanie do sezonu, nie chodzi tylko o przysłowiowe kopanie w piłkę, ale również o przygotowanie mentalne i fizyczne, a także wzmocnienie wszystkich partii mięśni i ścięgien. Po mojej kontuzji z początku rundy wiosennej teraz regularnie ćwiczę i wzmacniam stabilizację, przez co nie mam żadnych problemów - cieszy się. A jakie ma plany na 2019 rok, a szczególnie na jego pierwszą część? - Z drużyną chciałabym zakończyć sezon na 1. miejscu zapewniającym nam awans do II ligi. Indywidualnie chciałabym móc uzyskać więcej pewności siebie i więcej spokoju w grze - życzy sobie Alicja Duszyk z krakowskiego zespołu Football Success Academy.