Po zjeździe delegatów PZPN

PZPN mówi o trzykrotnym wzroście nakładów na kobiety, ale dystans kobiecej do męskiej piłki się powiększa.


W Warszawie odbyło się Walne Zgromadzenie Sprawozdawcze Polskiego Związku Piłki Nożnej. Środowisko klubów piłki nożnej kobiet jako delegaci reprezentowali Włodzimierz Seifryd z Gola Częstochowa oraz Stanisław Dyja z Rolnika Głogówek. Oba zostali wybrani na delegatów podczas spotkania prezesów klubów, które odbyło się Łodzi przy okazji meczu finałowego Pucharu Polski kobiet w maju. Ponadto wśród delegatów obecny był także Roman Jaszczak z Medyka Konin reprezentujący Wielkopolski Związek Piłki Nożnej czy choćby Zbigniew Bartnik przewodniczący Komisji ds. Piłkarstwa Kobiecego PZPN.

Podczas swojego przemówienia Zbigniew Boniek powiedział kilka słów o piłce nożnej kobiet. - Chciałbym, żeby mocne kluby miały też sekcje kobiece. To jest dodatek do piłki nożnej, ale dodatek bardzo ważny. Panowie, to jest kwestia kultury. Piłka to nie tylko biznes, ale także emocje - przyznał włodarz związku. I brawa mu za to. Po jego wystąpieniu odezwał się Roman Jaszczak z Konina. Stwierdził: To nie jest tak jak pan mówi, że zakładanie przez kluby ekstraklasy sekcji kobiecych jest receptą na nasze problemy. Potrzebne są większe nakłady ze strony związku. A w Polsce dystans kobiecej do męskiej piłki się powiększa - zauważył prezes istniejącego już od trzydziestu lat Medyka Konin. Można się bać, że związek chce prowadzić politykę piłki nożnej kobiet na bazie męskich klubów zapominając... o większości żeńskich klubów, które funkcjonują samodzielnie.

PZPN chwali się, że za kadencji Bońka nastąpił trzykrotny wzrost nakładów finansowych na piłkę kobiecą. W 2011 roku pod koniec prezesury Grzegorza Laty budżet na kobiecą piłkę wynosił 2,3 miliona złotych, a na 2019 roku ma to być już 6,6 miliona. To faktycznie różnica spora, ale jak słusznie zauważył Roman Jaszczak "dystans kobiecej do męskiej piłki się powiększa". Należy to zestawić jeszcze z innymi liczbami aby zrozumieć o co chodzi. Budżet PZPN w 2011 roku wynosił około 60 milionów złotych, a później z roku na roku zwiększał się i w przyszłym roku ma to być już około 240 milionów.  Cały obecny budżet związku na kobiecą piłkę jest rocznie mniejszy niż choćby sezonowe nagrody finansowe dla klubów męskiej I ligi w ramach programu Pro Junior System.

Problemem jest także brak wsparcia związku dla klubów w kwestii choćby pozyskiwania sponsorów. - Futbol kobiecy powinien mieć swoją organizację w ramach PZPN – radził z mównicy Jaszczak. Czy słusznie? Zdaje się, że tak, bo od lat słyszymy głosy o sponsorze tytularnym dla Ekstraligi, którego nie ma. Są problemy z dublującymi się terminami rozgrywek. Reprezentacje grają sparingi z mało wymagającymi przeciwnikami. Wymieniać można bardzo długo. Brakuje strategii i osób odpowiedzialnych za jej realizację, które można byłoby rozliczać za konkretne działania.

Z wystąpieniem Romana Jaszczaka nie zgodził się prezes Boniek. - Zostaniemy przy swoich zdaniach. Dajemy dużo pieniędzy na piłkę kobiecą w ramach różnych akcji. I nie wydaje mi się, żeby potrzebowała większej autonomii w ramach związku - skwitował prezes kończąc temat. Zjazd delegatów PZPN to 118 osób z prawem głosu. Mimo iż PZPN od lat chwali się, że w ostatnich latach znacząco zwiększyła się liczba kobiet grających w piłkę to środowisko kobiecej piłki wciąż jest reprezentowane tylko przez dwóch delegatów co nadal stanowi 1,7%, przez co ich głos oraz ewentualne poparcie przy wyborach i zmianach statutowych jest znikome.