Bińkowska z pierwszymi golami

- Nie przypuszczałam, że mój pierwszy gol w Ekstralidze będzie miał aż taki wydźwięk - mówi Amelia Bińkowska z Olimpii.


Ekstraligowe zwycięstwo Olimpii Szczecin nad Medykiem Konin odbiło się szerokim echem. Zespół ze Szczecina na własnym boisku zasłużenie pokonał aktualne mistrzynie Polski 3:2. Było to spotkanie, które piłkarkom ze Szczecina dało nie tylko trzy punkty, ale też prestiż. Dla koninianek to porażka, która może im przeszkodzić w zdobyciu piątego z rzędu mistrzostwa kraju. Szpicami Olimpii, które zadały ciosy najlepszemu klubowi w Polsce były Amelia Bińkowska - strzelczyni dwóch bramek oraz Natalia Hryb - zdobywczyni gola i autorka jednej asysty.

Dla niespełna szesnastoletniej Amelki, która była tego dnia najmłodsza na boisku był to wyjątkowy mecz. - Choć strzeliłam w tym meczu dwa gole to pierwsze trafienie było moim pierwszym golem zdobytym w Ekstralidze. Nigdy nie przypuszczałam, że mój pierwszy gol, który strzelę w lidze będzie miał aż taki wydźwięk - opowiada Amelia Bińkowska i dodaje: Cieszę się, że mogłam pomóc drużynie w ten sposób. Mam nadzieję, że w tym sezonie jeszcze wiele meczów sprawi nam taką radość jak ten ostatni - podkreśla podopieczna trenerki Natalii Niewolnej.

Dwa strzelone gole w ostatnim meczu nie były przypadkiem, lecz efektem wcześniejszej pracy, jaką w swoją formę włożyła młoda piłkarka i prowadzący ją przez lata trenerzy z Olimpii. - W sumie to nie gole cieszą mnie najbardziej, lecz to, że od początku roku mam możliwość gry w podstawowym składzie naszego Ekstraligowego zespołu - mówi wychowanka szczecińskiego klubu, która w rundzie jesiennej wchodziła na same końcówki Ekstraligowych meczów, a w tym roku kalendarzowym każdy z pięciu meczów Olimpii rozpoczynała już w wyjściowej jedenastce.

Amelia Bińkowska pochodzi ze Szczecina. W Olimpii gra od najmłodszych lat. Mimo iż dopiero 25 kwietnia podczas meczu z AZS Wrocław (w Szczecinie o godzinie 11) będzie obchodzić swoje szesnaste urodziny to już dziś jej umiejętności są na takim poziomie, który zobowiązuje do gry w Ekstralidze co zresztą najlepiej udowodnił sensacyjnie wygrany mecz z konińskimi mistrzyniami. - Cieszę się z tego, co robię i z miejsca, w którym jestem - kończy zawsze uśmiechnięta Amela.