Kiedrzynek w wywiadzie dla PN

- To dla mnie dowód ogromnego zaufania i kop do jeszcze większej pracy - mówi Katarzyna Kiedrzynek.

W najnowszym wydaniu tygodnika „Piłka Nożna" ukazał się wywiad z Katarzyną Kiedrzynek, bramkarką francuskiego PSG i kapitan reprezentacji Polski. Niespełna 26-letnia Kiedrzynek została na początku miesiąca wybrana najlepszą piłkarką 2016 w plebiscycie popularnego pisma.

Po prezentacji nominacji w kategorii Piłkarka Roku jeden z internautów napisał, że i tak nie masz konkurencji. Czy Katarzynę Kiedrzynek należy traktować jak Roberta Lewandowskiego?
- Nie pomyślałam tak nawet przez chwilę. Goniąc za marzeniami i robiąc swoją robotę udało mi się wejść na wysoki poziom. Odnoszę sukcesy w mojej pasji, jednocześnie będącej pracą. Polska piłka nożna kobiet zanotowała w ostatnich latach spory progres, dlatego cieszę się, że cały futbol pań w Polsce znów został doceniony przez tygodnik „Piłka Nożna”. Dziś w naszym środowisku, przy tak silnej konkurencji, już sama nominacja jest wielkim wyróżnieniem. Ola Sikora ma wielkie umiejętności, była ważną zawodniczką w klubie i drużynie narodowej. Ewelina Kamczyk ma dopiero 21 lat, a już stanowi niezwykle cenny punkt reprezentacji. Agnieszka Winczo ma imponujące statystyki, w wielkim stylu wróciła do kadry. Kasia Daleszczyk to inspiracja dla każdego sportowca, aby się nie poddawać – wiem jak ciężki czas przez kontuzje przechodziła kilka lat temu. Nie wiem natomiast, czy ktokolwiek inny miałby w sobie tyle siły, żeby po tylu ciężkich urazach wrócić do gry. A ona nie poddała się i znowu jest reprezentantką Polski. Nie zapominajmy też o Ewie Pajor, która może w ostatnim roku nie grała dużo w klubie, ale ja doskonale wiem, jak ciężko musi walczyć. Jestem przekonana, że wkrótce znów o niej usłyszymy. To naprawdę wielki talent, a przy tym skromny sportowiec. Jestem dumna, że mogłam się znaleźć w tak szacownym gronie. I cieszę się, że znów udało mi się wygrać, mam jeszcze trochę wolnego miejsca na statuetki.

Czujesz się ambasadorem polskiego kobiecego futbolu?
- W pewnym sensie tak. Zdaję sobie sprawę, że przecieram niektóre szlaki i jaka odpowiedzialność na mnie ciąży. Jeśli dzięki mnie młodym piłkarkom w przyszłości będzie łatwiej, będę z tego powodu szczęśliwa. Na pewno widzę dużą różnicę między odbiorem polskiej piłki, kiedy przychodziłam do PSG i dziś. Wtedy w zasadzie nikt nie wierzył w to, że ja, bramkarka z Polski, będę grała w tak silnym klubie. Pamiętam jak ludzie dziwili się, kiedy opowiadałam, że w Polsce piłka nożna kobiet jest dyscypliną profesjonalną, a nie amatorską. Udało mi się zyskać rozpoznawalność w świecie kobiecego futbolu, dzięki czemu bardziej można było zaznaczyć rolę Polski. Przez kilka lat w Paryżu miałam zaszczyt grać z wieloma czołowymi zawodniczkami świata. Jestem taka, że szczycę się z mojego pochodzenia, ciągle coś opowiadam o ojczyźnie i wiele koleżanek zainteresowałam tematem. Ale na opinię nie pracuję sama, tylko z dużym gronem wspaniałych polskich piłkarek grających zagranicą. Agnieszka Winczo, Dominika Wylężek, Marta Stobba, Patrycja Pożerska, Ewa Pajor, nie chcę pominąć żadnej. Dodatkowo polskie kluby osiągają coraz lepsze wyniki w europejskich pucharach. Mamy jednak jeszcze sporo pracy, aby zmienić postrzeganie polskiej piłki kobiecej, tak jak zrobił to w ostatnich latach w męskim futbolu Robert Lewandowski i cała reprezentacja trenera Adama Nawałki.

Jaki był dla ciebie 2016 rok?
- W 2015 grałam w finale Ligi Mistrzyń, ale w ubiegłym wróciłam do kadry. To był dla mnie kluczowy moment w roku, w ogóle jeden z najważniejszych w całej karierze. Przez to pod względem sukcesów to bardzo podobne okresy. Półtora roku bez reprezentacji było bardzo trudnym czasem. Cieszę się, że wreszcie osiągnęłam równowagę w klubie i drużynie narodowej.

Pamiętasz pierwszą rozmowę z selekcjonerem Miłoszem Stępińskim? Nie jest tajemnicą, że nie otrzymywałaś powołań przez konflikt z jego poprzednikiem, Wojciechem Basiukiem.
- Nie zapomnę jej nigdy. Byłam akurat w Polsce na letnim urlopie i siedziałam z koleżankami w restauracji w rodzinnym Lublinie, gdy trener pierwszy raz do mnie zadzwonił. Usłyszałam, że mam czystą kartę w reprezentacji i pytanie, czy chcę wrócić. Zamilkłam na chwilę, ale nie przez wątpliwości, tylko złamało mnie wzruszenie. Pamiętam, że pomyślałam: wygrałam czystą kartę.

Od razu padła propozycja, żebyś została kapitanem?
- Nie. O pomyśle usłyszałam dopiero na pierwszym zgrupowaniu. Skłamałabym mówiąc, że nie czułam się gotowa, ale nie spodziewałam się powierzenia mi zaraz po powrocie do zespołu tak ważnej funkcji. To dla mnie dowód ogromnego zaufania i kop do jeszcze większej pracy.

Cały wywiad z Katarzyną Kiedrzynek można przeczytać na www.pilkanozna.pl